Home > Argentine, Chili > Mendoza

Mendoza

lipiec 30th, 2009

Droga do Mendozy
Ruszyliśmy w dalszą drogę wzdłuż Rio Chubut, która przypominała nam Grand Canyon, mimo że tam nigdy nie byliśmy. Robiło się co raz zimniej i co raz mniej słonecznie, lecz nadal zachwycaliśmy się widokami. I w końcu pojawiły się Andy! Całe ośnieżone! Opuściliśmy Chubut wjeżdżając w region Neuquen. Droga zaczęła
robić się bardziej kreta, widoki jeszcze ładniejsze, lecz im wyżej się wspinaliśmy, tym bardziej zanurzaliśmy się we mgle… Na pokonanie ostatniego odcinka drogi 40 w Neuquen – ok 45 km – potrzebowaliśmy około 2h, ponieważ asfalt z upływem lat zużył się i przemienił w wyboistą terenową drogę…Nadal ładną (pośród
wulkanów), ale bardzo uciążliwą.

MendozaMendozaMendozaMendoza
MendozaMendozaMendozaMendoza

Mendoza
Przyjechaliśmy do Mendozy we wtorek 21 lipca wieczorem. Zatrzymaliśmy się u Pablo (a właściwie jego rodziców, którzy przyjęli nas bardzo ciepło, byli bardzo gościnni i z którymi trenowałam hiszpański), kolegi siostry Juliena. Mieszkają w strzeżonej dzielnicy : żeby móc się do nich dostać należy uprzedzić, w przeciwnym razie strażnik nie wpuści. Podobno wiele jest takich dzielnic w dużych miastach Argentyny, a to dlatego że ludzie nie chcą żyć w domach z kratami w oknach… Oczywiście nie wszystkich na to stać.
Nazajutrz rano, gdy się obudziliśmy, nie wierzyliśmy własnym oczom – spadł śnieg! Rzecz rzadka w Mendozie! I zamknięto granicę z Chile (a chcieliśmy jechać do Santiago do znajomych).
Po raz pierwszy od wyjazdu z Buenos Aires nie ruszyliśmy samochodu przez 3 dni.
Pablo oprowadził nas po mieście i okolicach, a także reszcie rodziny. Mendoza bardziej podobała nam się niż Buenos Aires – więcej zieleni, ludzie mniej zestresowani i Andy w tle!

MendozaMendoza

W drodze do Chile
W piątek wyruszamy dalej. Granica otwarta, droga odśnieżona, słońce świeci, jest ciepło! Pomiędzy Mendozą a Santiago jest jakieś 450 km, czasowo ok 10h… Po stronie argentyńskiej droga jest prawie nowa, przejeżdżamy dolinami obok różnokolorowych szczytów, obok Aconcagua (ale nie bardzo wiemy który to…). Tuz przed granicą zatrzymaliśmy się przy Puente del Inca, naturalnym skalistym moście rzeźbionym przez wody Rio Las Cuevas, śnieg, lód i cieple źródła z dużą ilością żelaza. Kiedyś były tu termy, ale zostały zamknięte (uznane za zbyt niebezpieczne ze względu na lokalizacje) z powodu lawiny, która zniszczyła część budynku. Granica chilijsko-argentyńska znajduje się na wysokości 3200 mnpm. Około 2 godzin staliśmy w kolejce (przed nami jakieś 20 samochodów…), aby moc zaparkować samochód, pójść do okienka nr 1 podbić paszport w Argentynie, następnie do okienka nr 2 podbić papiery samochodu (arg), potem do okienka nr 4, gdzie nas odesłano do nr 1, po brakujący stempel, który jednak nie był potrzebny, z powrotem więc do nr 4 podbić paszporty w Chile, do nr 5 złożyć deklarację co wwozimy, do nr 6 podbić papiery samochodu w Chile, wreszcie do nr 5 zapłacić winietę w Chile. Następnie ze wszystkimi kwitami i papierami mogliśmy wrócić do samochodu, gdzie kolejni urzędnicy chilijscy czekali na nas, żeby sprawdzić czy nie przemycamy czasem produktów zwierzęcych (ser, jajka, mięso, miód, itp), owoców lub warzyw. Zanim jednak weszli do samochodu odesłali nas znowu do okienka nr 1 po słynny stempel, który nadal nie był potrzebny. W końcu po ponad godzinie formalności mogliśmy przekroczyć granicę. Tam 41 zakrętów! i znów jesteśmy na ok 2000 m. Droga z tej strony jest w o wiele gorszym stanie, odśnieżona, ale pełno dziur i co chwilę roboty drogowe. Do Santiago przybywamy wieczorem, wyczerpani.

MendozaMendozaMendozaMendoza
  1. chris
    lipiec 30th, 2009 at 09:44 | #1

    De vraies cartes postales vos photos, surtout celle de la cordillère…
    C’est bien ça me fait voyager en attendant mes patients!!
    Bonne route et au plaisir de vous lire!!

  2. Hélène
    lipiec 30th, 2009 at 12:46 | #2

    Pfff définitivement je suis jalouse et rejalouse ! Ça me rappelle tant de souvenirs tout ça.. Bref, continuer à en profiter pleinement et gros bisous à tous les deux !!!

  3. dominique
    lipiec 30th, 2009 at 20:56 | #3

    Merci pour les photos et le petit reportage; Je n’ai toujours pas de nouvelles du colis. Le suivi sur internet dit juste que le colis est bien sorti de France.
    Bonne route à bientôt, Erny et Dominique.

  4. FloN
    sierpień 2nd, 2009 at 16:01 | #4

    waaa, supers paysages !!!

  5. sierpień 2nd, 2009 at 22:43 | #5

    Superbes photos, nous avons fait la meme route pour passer la frontière mais dans l’autre sens et dans les mêmes conditions (de la neige qui bloquait le col). Ce ft le contrôle en douane le plus complet de tout notre séjour, si vous avez passé celui là… y aura pas de soucis pour les autres. Profitez bien du Chili et suerte.

    Bernard

Komentarze są zamknięte