Archiwum

Posty oznaczone ‘Titicaca’

Południowe Peru

kwiecień 9th, 2010 2 komentarze

Wjeżdżamy do Peru od strony południowej. Tutaj, tak jak na północy Chile, jesteśmy na pustyni. Cofamy zegarki o 2 godziny, benzynę sprzedaje się na galony! Lokalna waluta to „sol”, przelicznik jest prosty: 1 sol = 1 złoty. Pierwsze napotkane miasto nazywa się Tacna. Mieszkańcy są mili i dziękują nam za przyjazd do ich kraju! Tej niedzieli odbywa się festiwal tańców folklorystycznych. Zjechały się grupy z różnych regionów Peru, a także z Boliwii, Argentyny, Chile.

Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru
Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru
Południowe Peru

Dalej na naszej drodze znajduje się Moquegua, krajobraz jest nadal równie pustynny, lecz bardziej górzysty. Niedaleko przed miastem napotykamy oazę, gdzie produkuje się pisco (alkohol z winogron), oliwki i awokado.

Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru
Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru

Jadąc na wschód w kierunku Andów, docieramy do Cerro Baul („góra kufer”) o płaskim, rozległym szczycie, na którym zwiedza się ruiny cytadeli cywilizacji Wari (sprzed Inków). Wari, pochodzą z regionu Ayacucho w centralnej części Peru. Rozwinęli się w tym samym czasie co Tiwanaku. Ci ostatni zamieszkiwali tereny andyjskiego Altiplano nad jeziorem Titicaca. To tutaj, w regionie Moquegua spotkały się obie cywilizacje. Cytadela skonstruowana została ok 600 r.n.e. na szczycie góry o stromych zboczach.

Południowe PeruPołudniowe Peru

Dalej na wschód, po przejechaniu przełęczy na ponad 4500 mnpm, zjeżdżamy w żyzną, zieloną dolinę aż do miasteczka Carumas. Od tysięcy lat zbocza gór poddawane są pod uprawę o czym świadczą liczne uprawne tarasy.

Południowe PeruPołudniowe Peru

Wracamy tą samą drogą i kierujemy się do Arequipa (2335 mnpm), drugiego co do wielkości miasto Peru, (około 900.000 mieszkańców), położonego u stóp wulkanu Misti (5825 mnpm) i góry Chachani (6288 mnpm).
Miasto zbudowane jest z białej, wulkanicznej skały – sillar – która dala jej przydomek „Arequipa La Blanca”(biała). Budynki są niskie, maksymalnie 2-piętrowe, dominuje architektura kolonialna. Wyróżnia się licznymi masywnymi budowlami i kościołami o przepięknie rzeźbionych fasadach. Główny plac, Plaza de Armas, otoczony jest arkadami, jedną ze ścian zajmuje imponująca katedra. Przed upalnym słońcem można schronić się w cieniu palm. To prawdopodobnie jedno z najładniejszych miast południowo-amerykańskich.

Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru
Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru
Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru
Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru
Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru

Jedną z głównych i z pewnością wartych zobaczenia atrakcji turystycznych jest monaster Santa Catalina skonstruowany również z sillaru w 1570 roku i powiększony w XVII wieku. To prawdziwe miasto w mieście o powierzchni ok 20.000 m². Przechadzamy się po małych, uroczych uliczkach, ściany pomalowane są na żywe kolory: niebieskie, czerwone, pomarańczowe.
Do monasteru przyjmowano w większości kobiety szlachetnego pochodzenia (niekoniecznie z powołaniem), każda z nich musiała wnieść posag. Przyjeżdżały tu z całym swoim majątkiem (meble, porcelana, dywany, obrazy…) oraz z 1 do 4 służących. Przed południem modliły się, po południu mogły spotykać się, oddawały się muzyce, malarstwu, ogrodnictwu. Przyjmowano także dzieci (dziewczynki), które niekoniecznie później tu zostawały, jak również wdowy z dziećmi. Po 4 latach bytu w Santa Catalina powrót do normalnego świata był jeszcze możliwy, później nie – zostawały tu na zawsze. Jedyny kontakt z rodziną odbywał się poprzez grube podwójne kraty. W 1871 roku papież zadecydował przywrócić dyscyplinę w monasterze, który liczył ok 500 kobiet, z czego 1/3 zakonnic i 2/3 służących i zakazał zatrudniania służących. W 1970 roku burmistrz Arequipa zobligował monaster do podporządkowania się obowiązującym normom instalując prąd i bieżącą wodę. Zbyt ubogie zakonnice nie mogły sfinansować tak potężnych prac i zdecydowały otworzyć drzwi dla turystów i w ten sposób finansować prace remontowe. W efekcie zbudowano nową część, w której obecnie żyje ok 20 zakonnic.
Zwiedzamy mieszkania, różnej wielkości (w zależności od wysokości posagu) – pokoje umeblowane w ten sam sposób: łóżko pod arkadą, stół z krzesłami, ołtarzyk do codziennej modlitwy, kącik do toalety, kuchnia. Możemy podziwiać porcelanę, obrazy, instrumenty muzyczne, a także sprzęty gospodarstwa domowego.

Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru
Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru
Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru
Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru
Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru

Drugim ważnym obiektem w Arequipa jest Muzeum Santuarios Andinos, w którym znajduje się Juanita. Jest to „mumia” 12-13 letniej dziewczynki, odkryta w 1995 roku na ok 6000 mnpm na zboczu wulkanu Ampato (6380 mnpm) dzięki erupcji wulkanu Sabancaya, który stopił lodowiec sąsiedniego Ampato odkrywając grób Juanity i innych 3 dzieci. Jakieś 550 lat temu została złożona w ofierze przez kapłanów Inka bogowi Apu Ampato. Przemierzyli ponad 500 km, w zimnie i trudnych warunkach pogodowych by dotrzeć tu, gdzie wierzyli, że mieszkają ich bogowie.
Po sakralnych uroczystościach Juanita została prawdopodobnie uśpiona przy pomocy liści koki i chichy (napój alkoholowy), a następnie zabita uderzeniem w głowę. Później ciało wraz z innymi podarunkami (biżuteria, figurki lamy, laleczki, odświętne naczynia…) złożono w głębokim na 4m grobie. Pozostałe dzieci, znalezione dużo niżej, na ok 5000 mnpm, stanowiły również ofiary, lecz mniej ważne i pochodzące z nieszlachetnych rodzin. Obecnie Juanita spoczywa w muzealnej witrynie – zamrażarce, którą dzieli z Saritą, jedną z dziewczynek znalezionych na Ampato.

Po tej urbanistycznej pauzie wracamy w góry. Niedaleko Arequipa znajdują się dwa najgłębsze kaniony świata: kanion Cotahuasi i kanion Colca. Jedziemy jedynie zobaczyć łatwiej dostępny kanion Colca. Żeby tam dotrzeć przejeżdżamy przez przełęcz na 4894mnpm. I znowu nowy rekord! Wyjeżdżamy z Arequipy trochę późno i ostatnie kilometry drogi (terenowej, w złym stanie i na wysokości pomiędzy 4100 i 4600mnpm) pokonujemy w nocy i w lekkim deszczu. Po kilku godzinach docieramy w końcu do punktu widokowego «Cruz del Condor». Następnego dnia rano możemy podziwiać kanion, który w najgłębszym miejscu liczy ok 3500m (pomiędzy szczytami gór a dnem doliny, w której płynie rzeka Colca), a także majestatyczne kondory przelatujące tuż przed naszym tarasem widokowym. To na prawdę niesamowite ptaki…

Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru
Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru
Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru
Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru
Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru
Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru

Wysokogórską drogą docieramy do Puno nad brzegiem jeziora Titicaca (3900mnpm). Noc spędzamy w miasteczku Chucuito. Tego wieczora ma miejsce święto patronalne. Mieszkańcy tańczą na głównym placu ubrani w tradycyjne kostiumy, piwo leje się ze wszystkich stron!

Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru
Południowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe PeruPołudniowe Peru
Południowe PeruPołudniowe Peru

La Paz i okolice

wrzesień 15th, 2009 3 komentarze

La Paz

Malowniczo położona w kotlinie na 3600 mnpm stolica Boliwii, otoczona wysokimi andyjskimi szczytami. Przyjeżdżamy od strony El Alto, biedniejszej dzielnicy La Paz położonej powyżej, na ok 4100 mnpm. Na ulicy pełno minibusów, które nawołują potencjalnych klientów (dwa prawe pasy służą praktycznie tylko minibusom do zatrzymywania się i zbierania pasażerów), zgiełk i hałas, najważniejszą częścią samochodu jest klakson. Czerwone światło na skrzyżowaniach służy chyba jedynie do dekoracji. Wzdłuz ulicy – targowisko, można tu znaleźć wszystko. Kiedy w końcu udaje nam się przejechać przez El Alto, ukazuje nam się w dole La Paz. Niesamowite miasto. Zakochujemy się w nim od pierwszego wejrzenia. Zdecydowanie najładniejsze z dotychczas przez nas widzianych.
Na noc zatrzymujemy sie w hotelu Oberland w położonej poniżej dzielnicy Mallasa, jedynym który przyjmuje camping cary i gdzie zjeżdżają się wszyscy podróżnicy. I rzeczywiscie jest tam 5 innych samochodów (1 z Francji, 1 z Danii i 3 z Niemiec), miło jest się spotkać i powymieniać doświadczeniami. My mamy ich najmniej, pozostali podróżują od co najmniej roku. Zostajemy tu 5 nocy. Do centrum jeździmy minibusami, jest ich mnóstwo, nie ma przystanków, zatrzymuje się je machnięciem ręką. Miasto można porównać do jednego wielkiego targowiska. Wszystko kupuje się tu na ulicy. W jednej dzielnicy warzywa i owoce, w innej ubrania, w jeszcze innej części do samochodów, itd.  Wszędzie można tez kupić soki ze świeżych owoców, robione na zamówienie (normalna szklanka z dolewką od 1Bs = 10 cts€ – ElAlto, do 2Bs – La Paz, lub litrowy kufel za 8Bs!) oraz zjeść dwudaniowy obiad z deserem za ok 10-15 Bs. Zycie wydaje się tu tanie. Jak w każdej stolicy jest tu wiele ładnych kościołów i muzeów, między innymi muzeum koki. Herbata z koki leczy podobno wszystko, bóle głowy, żołądka, niestrawności… Nie wiem czy to dzięki niej, ale rzeczywiście nie mamy problemu z wysokością i brakiem tlenu.

W La Paz również się lata, czego Julien doświadcza dzięki paralotniarzom stolicy, Miguel i Marco, z którymi sympatyzujemy.
W sobotę 5 wrzesnia jedziemy dalej, na zachód od La Paz do Tiwanaku.

La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice
La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice
La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice
La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice
La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice
La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice
La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice

Tiwanaku

Trochę dlugi artykuł dotyczący historii, można ominąć ;o).

Kiedy Europejczyk myśli o historii Ameryki Południowej, wyróżnia 2 okresy : panowanie Inków i przybycie Hiszpan wraz z Kolumbem.
W rzeczywistości historia jest o wiele bogatsza i odkryć ją możemy w Tiwanaku niedaleko jeziora Titicaca.

Ludzie pojawili się ok 8000-7000 p.n.e. w boliwijskim krajobrazie (składającym sie z 3 kluczowych elementow: Andy, Płaskowyż Altiplano i jezioro Titicaca). Pierwszymi cywilizacjami, o których mówimy są Wankarani (4000 p.n.e.) i Chiripa (1000 p.n.e.). Osiedliły się tutaj udomowiając lamę i uprawiając quinoa (komosę ryżową).
Cywilizacja Tiwanaku pojawiła się również około 1000 p.n.e. na południu jeziora Titicaca. Rozwijała się bardzo szybko dzięki rolniczym technologiom. Zagospodarowywali pola w sposób warstwowy (różne rodzaje ziemi mniej lub bardziej szczelne), które użyźniali nawozem naturalnym (odchodami kaczek, algami, resztkami ryb). W bardzo krótkim czasie objęli południowe tereny And Środkowych (Boliwia, południe Peru, północ Argentyny i połowę Chile). Ilość żywności jaką produkowali pozwalała na jej wymianę z sąsiadujacymi ludami. Budowali brukowane drogi w całym cesarstwie, po których karawany lam transportowały różnorakie produkty. Konstruowali świątynie i piramidy, niektóre o długości boku podstawy ponad 200 m i wysokości ok 15-20 m. Niektóre bloki kamienia ważyły ponad 160 ton… Nadal nie wiadomo jak im sie to udawało jedynie przy pomocy lam!
Jedną z cech charakterystycznych ludu Tiwanaku był ich wygląd. Głowy dzieci do lat 5 ściśnięte były pomiędzy dwoma deskami, aby czaszka przybrała podłużną forme… Praktykowali również obrządki z ofiarami z ludzi.
Nie wiadomo dokładnie dlaczego około 1200 r.n.e. cywilizacja Tiwanaku zniknęła. Jedna z teorii mówi, iż powodem był długotrwały (10 lat lub dłużej) kataklizm klimatologiczny.
Tiwanaku panowali najdłużej ze wszystkich cywilizacji andyjskich. Wiele małych królestw zastąpiło Tiwanaku. Jako że ciągle walczyli między sobą, Inkowie przybyli z Peru, bez większych trudności podbijali ich od 1430. W okresie krótszym niz 100 lat Inkowie opanowali więcej ziem niz Tiwanaku. Inkowie dużo czerpali z kultury i osiągnięć Tiwanaku, np przywracając handel, wykorzystując na nowo brukowane drogi łączące Kolumbie z Chile. Cywilizacja ta nie trwała długo, jej upadek zaczął się wraz z przybyciem Hiszpan na jedną z wysp karaibskich. Pierwszy poważny podbój cesarstwa Inków przez Pizarro miał miejsce w 1530 roku. Nowe choroby, kradzieże i dewastacje zniszczyły dużą część cesarstwa Inków oraz pozostałości po Tiwanaku. W 1890 angielskie przedsiębiorstwo zatrudnione przez Boliwię w celu budowy linii kolejowej pomiędzy La Paz i Peru, bez wahania burzy przy pomocy dynamitu świątynie Tiwanaku i „odzyskany” w ten sposob kamień wykorzystuje do konstrukcji torów…
Potomkami Tiwanaku są boliwijscy indianie Aymara, w połowie „nawróceni” na katolicyzm przez hiszpańskich konkistadorów…

Prekolombijscy bogowie:
najwyższym byl Viracocha, który wynurzył się w całkowitej ciemności z jeziora Titicaca by stworzyć świat. Następnym był Willca lub Inti (słońce), który dał ziemi życie. Inni ważni bogowie to:

– Pachamama (matka ziemia) nadal bardzo obecna w andyjskich wierzeniach.
– Llapa (grom)
– Paxsi (księżyc)
– Kota Mama (matka woda)
Szczyty górskie także uznawane były za święte.

Boskość występuje w trylogii kosmicznej: Alaxa Pacha (świat niższy), Aka Pacha (swiat, w ktorym zyjemy) i Manka Pacha (świat wyższy). Prekolumbijskie cywilizacje wierzyły w doktrynę 3 czasów, w których świat ma swój początek, środek i koniec.
Według legendy, Viracocha stworzył niebo, ziemię, jej mieszkańców oraz gwiazdy (ze świętego kamienia z jeziora Titicaca, najbardziej poważanego z miejsc kultu Inka znajdującym się na Wyspie Słońca – Isla del Sol – na Titicaca).

Informacje te pochodzą z książki „An insider’s guide to Bolivia”, rozdział 3 „Bolivia’s cultural Past” autorstwa Petera McFarren.

La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice
La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice

Jezioro Titicaca (w języku quechua oznacza kolor pumy), 3812 mnpm, 6900 km².

W tym górzystym kraju nie ma wiele dróg, żeby więc dostać się do Copacabana nad jeziorem Titicaca musimy albo przekroczyć dwukrotnie granicę z Peru, albo wrócić do Rio Seco pod La Paz. Zostajemy w Boliwii. Droga jest bardzo malownicza, jezioro ogromne. Miejscami nie widać drugiego brzegu. W Taquina droga urywa się, musimy przepłynąć barką, aby dostać się na drugi brzeg jeziora, na którym znajduje sie Copacabana. Jest niedziela, informacja turystyczna zamknięta jest do wtorku, kierujemy się więc  na plażę w celu znalezienia jakiegoś spokojnego miejsca na biwak. Spotykamy tam francuską rodzinę (http://maricolatour.canalblog.com/), z którą mamy mailowy kontakt, ponieważ Nicolas także ma ze sobą paralotnię. Spędzamy razem wieczór, a następnego dnia, Julien i Nicolas latają.

We wtorek płyniemy na „sławną” wyspę Isla del Sol. Przemierzamy ją z północy na południe, wycieczka jest bardzo sympatyczna, z pięknymi widokami, jednak jesli chodzi o ruiny, które można tu zobaczyć, nie warta zwiedzania. Poza tym bardzo turystyczna i mieszkańcy bardzo z tego korzystają – na szlaku co najmniej 5 razy spotykaliśmy pseudo strażników, którzy za każdym razem chcieli od nas 10 Bs za przejście! Udawalismy, że nie rozumiemy i szlismy dalej. Nikt nas nie gonił…

La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice
La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice
La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice
La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice
La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice
La Paz i okolice

Następnego dnia rano wyruszamy w podróż powrotną do La Paz, zbaczając w strone miasta Sorata położonego w malowniczej, zielonej dolinie, zwanej ogrodami Edenu. Zatrzymujemy się na centralnym placu i znów spotykamy rodzine maricola. Owszem jest u bardzo ladnie, ale jak na nasz gust trochę przereklamowane. W okolicach Soraty jest wiele możliwych kilkudniowych treków, nie decydujemy sie na żaden z nich, ponieważ nie jestesmy jeszcze w najlepszej formie po naszych kulinarnych doświadczeniach w La Paz.

La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice
La Paz i okoliceLa Paz i okolice

Las Yungas

Wracamy do La Paz (jedynie przejazdem), tym razem, aby pojechać na północny wschód do subtropikalnego regionu Las Yungas. Wolno wspinamy się na przełęcz La Cumbre (4600 mnpm) stanowiącą bramę wjazdową do Las Yungas. To tutaj znajduje się „droga smierci” (jest tak wąska, że 2 samochody nie mogą się minąć, podobno czasem trzeba się cofać kilka km, żeby znaleźć zatoczkę…), na szczęście istnieje już nowa, asfaltowa droga do Coroico, a drogą śmierci zjeżdżają rowerami turyści. My wybieramy jeszcze inną polną drogę, ponieważ jedziemy do Irupana przez Chulumani (południowe Yungas), gdzie też można latać. Pomimo nisko wiszących nad nami chmur, droga jest bardzo ładna, z niesamowicie gęstą roślinnością. Odległości są tu niewielkie, ale ze średnią prędkością 20 km/h wydają się ogromne.
Irupana to niewielka, spokojna mieścina. Jesteśmy jedynymi turystami, ludzie są bardzo mili i mają ochotę nas poznać. Ciekawi ich też camping car, niektórzy po raz pierwszy raz w życiu widzą cos takiego! Pytamy, gdzie możemy zatrzymać się na noc, proponują nam podwórze kościoła adwentystów. Parkujemy więc tam i wieczorem idziemy na ich „mszę”, która bardziej przypomina katechezę. Wszyscy chcą nas poznać.

W Irupana mieszka też jeden paralotniarz, Angel. On również jest bardzo miły i pomocny, proponuje nam, że następnego dnia rano (sobota) pojedziemy razem latać. Przyjeżdża po nas ze swoim synem, lecimy we dwójkę, miejsce jest magiczne. Później Julien leci z córką Angelo i jej mężem. Przy lądowaniu wszyscy klaszczą, a dzieci i psy zbiegają się. Po południu nasi nowi znajomi zabierają nas nad rzekę by sie wykąpać, jednak woda jest jak dla mnie za zimna. Tak na prawdę rzeka ta służy do: chrzszczenia (gdy przyjeżdżamy odbywa sie akurat ceremonia chrztu), to to samo miejsce, w którym można się kąpać. Następnie ludzie się w niej myją, niżej robią pranie, a na końcu myją samochody. Rzeka ta znajduje sie na drodze pomiędzy Irupana i Chicaloma, wioską, w której mieszkają afro-boliwijczycy! Podobno wiele jest takich wiosek w Las Yungas, w których mieszkaja Murzyni, potomkowie niewolników Hiszpan. Wieczorem Angel oprowadza nas po Irupanie, w całym miasteczku pachnie koką, to główna uprawa w Yungas. Poza koką są tu też głównie banany, pomarańcza i inne owoce i warzywa. Następnego dnia rano Julien i Angel latają, później wyruszamy w drogę powrotną do La Paz przez Coroico (północne Yungas). Jedziemy przez Chicaloma, w rzece ja robię pranie, a Julien myje samochód. Drogi są tu bardzo wąskie i przy mijance z autobusem, nasze przednie koło ześlizguje się w błotnistą i dość głęboką kałużę. Na tyle głęboką, że nie możemy ruszyć dalej. Na szczęście miejscowi zatrzymują się, 3 samochody, każdy ma inny pomysł na wyciągnięcie samochodu (podkładanie kamieni, ciągnięcie lub pchanie ludzkimi siłami), kończy się na wyciągnięciu przez ciężarówkę. Nastepnego dnia rano – powtórka z rozrywki, znów zakopujemy sie w błotnistej kałuży (która tym razem zajmowała całą drogę) – nasz samochód jest zbyt nisko zawieszony. Na szczęście udaje nam się podłożyć kamienie i wyjechać o własnych siłach. Po około 30km suchej, polnej drogi byliśmy nareszcie na asfaltowej prowadzącej do La Paz, gdzie musimy spędzić noc, u mechanika, ponieważ jeden z amortyzatorów się popsuł…

La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice
La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice
La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice
La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice
La Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okoliceLa Paz i okolice
La Paz i okolice